Niemcy zawiodły. Rok po katastrofie powodzianie czują się „haniebnie opuszczeni”

Rok po katastrofalnej powodzi na zachodzie Niemiec, która kosztowała życie blisko 190 osób i spowodowała szkody materialne sięgające miliardów euro, mieszkańcy zdewastowanych przez żywioł regionów skarżą się, że czują się „haniebnie opuszczeni” przez władze – pisze w czwartek dziennik „Bild”.

Władze kraju związkowego Nadrenia-Palatynat „przeznaczyły na pomoc powodzianom 15 mld euro. (W landzie – PAP) uszkodzonych zostało 8800 budynków, ale ich właścicielom wypłacono do tej pory tylko 50 mln (!) euro” – opisuje gazeta.

Jak podaje ministerstwo finansów, około 80 proc. złożonych wniosków zostało już rozpatrzonych pozytywnie. „Brzmi dobrze”, ale „w rzeczywistości do 11 lipca zatwierdzono 1659 z zaledwie 1982 wniosków” – zauważa „Bild”.

„Oznacza to, że większość powodzian w ogóle nie złożyła żadnych wniosków, ponieważ nie ma na to siły lub poniosła już porażkę w procesie składania wniosków online. Bank inwestycyjny i strukturalny argumentuje, że w wielu wnioskach brakuje wymaganych dokumentów” – pisze dziennik.

Żyją bez prądu i wody

Alfred Sebastian, burmistrz zniszczonej w 90 proc. wsi Dernau, w której uprawia się winorośl, mówi, że władze landu „tylko stawiają przeszkody na naszej drodze, a my nie możemy czekać trzy czy cztery lata na pozwolenie na nową świetlicę czy boisko”. Wielu obywateli skarży się też na biurokratyczne procedury – dodaje.

„Na pomoc w nagłych wypadkach i sprzęty domowe wypłacono już (odpowiednio) 167 mln i 114 mln euro. Tymczasem 16 z 17 szkół w dotkniętym regionie nie zostało dotąd odnowionych, a ludzie nadal żyją bez prądu i wody” – pisze „Bild”.

Tu nadal wygląda jak pierwszego dnia (po powodzi) – mówi emeryt Guenther Bader z Dernau, cytowany przez gazetę, który w żywiole stracił dwa domy. Rok później nadal walczy o pieniądze na pomoc. Musiałem złożyć pięć wniosków, ale wszystkiego się czepiali. (…) Politycy wiele obiecują, ale my czujemy się haniebnie opuszczeni – mówi.

Obiecano szybką i nieobciążoną biurokracją pomoc dla powodzian, jednak rzeczywistość jest zgoła inna – pisze „Bild”.