Wiceminister sprawiedliwości: Wiara powinna być pod szczególną ochroną państwa

„Dlaczego dziś jest tak, że za zniszczenie przystanku autobusowego wandal odpowiada karnie i nie trzeba do tego szukać obrażonych pasażerów. A gdy znieważany jest krzyż czy kościół, musi temu towarzyszyć poczucie obrazy uczuć osób wierzących?” – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, pełnomocnik rządu ds. praw człowieka.

DGP: Złożył pan do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 194 i art. 238 kodeksu karnego przez Biuro Obrony Praw Dziecka. Mówi pan o dyskryminowaniu uczestników obozu Oaza Nowego Życia oraz zawiadomieniu przez to stowarzyszenie organów ściągania o przestępstwie, choć organizatorzy go nie popełnili. Skąd ta pewność?

Marcin Warchoł: Art. 194 k.k. to emanacja wolności religijnej, która jest prawem konstytucyjnym, gwarantowanym także przez europejską konwencję praw człowieka w art. 9. Zapewnia ona swobodne praktykowanie obrzędów religijnych. Na państwie ciąży obowiązek zapewnienia niezakłóconego wykonywania tych praktyk, nawet z wykorzystaniem środków karnych. Elementami wolności religijnej są obrzędowość, wielowiekowe kulturowe tradycje o charakterze symbolicznym. To m.in. upamiętnianie wydarzeń, takich jak droga krzyżowa. To ma wzmacniać duchowe przeżycia. Temu służą też symboliczne pantomimiczne działania, jak wiązanie rąk, na które dobrowolnie przystają uczestnicy ruchu oazowego. Sam byłem członkiem ruchu oazowego. Chodzi o to, by unaocznić młodym ludziom, czym jest nałóg, uwikłanie w grzech.

Stowarzyszenie tłumaczy, że podczas obozu dzieci ze związanymi rękami musiały poruszać się same, nie mogły samodzielnie korzystać z toalety. To miało naruszać ich godność, narażać na niebezpieczeństwo, np. upadek. Stąd ich zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Stowarzyszenie, mimo szlachetnej nazwy, dopuściło się poważnego ataku na wolność religijną poprzez złożenie zawiadomienia w sprawie przestępstwa, którego nie było.

Samo zawiadomienie jest atakiem? Czy nie uprzedza pan prokuratury, składając swoje zawiadomienie?

To atak na diecezjalny Ruch Światło-Życie Archidiecezji Łódzkiej, organizatora tego obozu. Zawiadomienie stowarzyszenia służy dyskryminacji wierzących i powoduje efekt mrożący. Odziera z poczucia godności rodziców i dzieci, uczestników wydarzenia. Czyni z nich uczestników sekciarskich praktyk. Ma to w nich wytworzyć poczucie zagrożenia i zaszczucia. A przecież oni jedynie legalnie praktykują wiarę w ramach wspólnoty, jaką jest Kościół katolicki.