„W Moskwie na każdym kroku są kamery z systemem rozpoznawania twarzy, to warunki inwigilacji totalnej jak w Sinciangu” – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” Taisija Biekbułatowa, redaktorka naczelna pisma „Chołod”
DGP: Jeśli wierzyć „Nowej Gaziecie”, w utajnionym pkt 7 dekretu o mobilizacji mówi się o 1 mln ludzi, którzy mają trafić na front. Mobilizacja dotknie znaczną część społeczeństwa. Na ile może to wpłynąć na zmianę stosunku Rosjan do wojny?
Taisija Biekbułatowa: Mobilizacja nie cieszy się poparciem społecznym, a gdy zaczną przywozić pierwsze trumny, strach o bliskich stanie się jeszcze większy. Dla znacznej części społeczeństwa wojna nie miała fundamentalnego znaczenia, dopóki nie dotknęła ich bezpośrednio. Ludzie zajmowali się głównie przeżyciem i wychowywaniem dzieci. Teraz stosunek do wojny będzie się pogarszał z każdym dniem, bo ludzie rozumieją, że to nie jest obrona ojczyzny, ale wojna na terytorium obcego państwa.
Antywojenne protesty w Rosji są relatywnie niewielkie. Wiem, że to naiwne pytanie, ale muszę je zadać, bo w zachodnim internecie często można spotkać pytanie, dlaczego Rosjanie się nie buntują, nie urządzają Majdanu.
Nie powinno się porównywać Ukrainy z 2014 r. z Rosją z 2022 r. Tu mamy do czynienia z dojrzałą dyktaturą, w której ludzie trafiają na kilka lat do więzienia za dotknięcie policjanta, a za kratami czekają ich tortury. W Moskwie na każdym kroku są kamery z systemem rozpoznawania twarzy, to warunki inwigilacji totalnej niczym w Sinciangu. Podczas środowych protestów zatrzymano ponad 2 tys. osób. Jak na dyktaturę to były manifestacje na dużą skalę. Ci ludzie wyszli na ulice z powodów moralnych, choć wiedzieli, że to niczego nie zmieni. Są bohaterami. Dyktatorzy tacy jak Władimir Putin nie mogą zostać obaleni przez oddolne manifestacje nieuzbrojonych obywateli. Elity w Rosji są na tyle skonsolidowane, że żaden ich przedstawiciel nie poprze protestów. Putin dysponuje ogromnym aparatem bezpieczeństwa, który zachowuje lojalność, bo jest najbardziej uprzywilejowaną klasą w Rosji. Pamiętamy przecież, że na Białorusi, gdzie protesty były większe, też nie udało się obalić dyktatora. Nawet w Polsce odbywały się duże wiece przeciwko zakazowi aborcji. Czy zakończyły się po myśli protestujących? A skoro nie, to czy to znaczy, że to Polki są winne zakazowi aborcji? Nie rozumujmy prymitywnie.
Do szokujących scen doszło w ostatnich dniach w jednym z toruńskich świątyń. W trakcie rekolekcji…
Wielkie lotniska, potężne bazy wojskowych okrętów i kosmodrom. Obok wejście do bunkra. Wszystkie te elementy…
Wszyscy na coś chorujemy, ale niektórzy nie chcą zrozumieć, że mają wpływ na swoje zdrowie.…
Jasnowidz Krzysztof Jackowski od samego początku wojny na Ukrainie dzieli się z widzami na YouTube…
Kultowy program Elżbiety Jaworowicz "Sprawa dla reportera", od lat oglądany jest przez miliony Polaków. Poruszane…
Gdy media zaczęły rozpisywać się na temat relacji, w jaką weszła 18-letnia celebrytka z 26-letnim…