Podsłuch w trumnie. Jak jeszcze policja szukała zabójców Marka Papały

Ostatnie godziny przed śmiercią

W dniu śmierci, 25 czerwca 1998 r., około godz. 20. Marek Papała uczestniczył w Wilanowie w przyjęciu imieninowym emerytowanego generała Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL, Józefa Sasina. Na miejscu byli też żona solenizanta – Janina, ich syn Jacek z żoną, były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa Hipolit Starszak z żoną oraz Edward M. – polski biznesmen mieszkający na stałe w USA.

Starszak wyszedł ze spotkania, zanim przyjechał tam komendant. Papała był u Sasinów pierwszy raz. Podobno nie wiedział, że ten wyprawia przyjęcie. Pojawił się tam, by ustalić z Edwardem M. szczegóły swojego wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Pierwotnie to Edward M. miał przyjechać do niego.

Pociąg się spóźniał

Ten ostatni po rozmowie u Sasinów proponował Markowi Papale, by wyszli razem, ale Papała nie skorzystał. Z relacji świadków wynika, że Edward M. wyszedł z przyjęcia imieninowego niedługo po nim. Tymczasem Papała pojechał na Dworzec Centralny, aby odebrać matkę, która miała przyjechać do niego w odwiedziny. Jej pociąg się spóźniał, dlatego Papała na jakiś czas chciał wrócić do domu.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.

Około godz. 22. zaparkował samochodem daewoo espero obok swojego mieszkania przy ul. Rzymowskiego na warszawskim Mokotowie. Wysiadając, został zastrzelony z broni z tłumikiem. Pocisk zatrzymał się w oparciu fotela, znaleźli go potem technicy kryminalistyki prowadzący oględziny na miejscu zdarzenia.

Mafijna egzekucja?

Pierwotna hipoteza śledztwa zakładała, że do zabójstwa byłego komendanta głównego policji podżegali biznesmen Edward M. i Andrzej Z. ps. „Słowik” – jeden z bossów grupy pruszkowskiej, a także Ryszard B. – biznesmen ze Śląska, poszukiwany za oszustwa i wyłudzenia, który wpadł w 2001 r. w Meksyku, a trzy lata później został prawomocnie skazany za udział w zabójstwie Andrzeja K. ps. „Pershing” – lidera grupy ożarowskiej – do którego doszło w grudniu 1999 r. w Zakopanem.

Mimo skazania Ryszarda B. w tej sprawie wciąż istnieje wiele wątpliwości co do jego udziału w tym zdarzeniu. W ostatnich dniach natomiast Sąd Okręgowy w Częstochowie zdecydował o jego warunkowym, przedterminowym zwolnieniu z odbywania reszty kary pozbawienia wolności. Nie zgadza się z tym zastępca Zakładu Karnego w Herbach i prokuratura, która złożyła już zażalenie.