Ekspert: Moskwa chce zagłodzić Afrykę jak Ukrainę w latach 30. [WYWIAD]

„Opowieść rosyjska trafiła na podatny grunt w państwach arabskich i afrykańskich doświadczonych kolonializmem – one uwierzyły, że Ukraina jest satelitą NATO, które napiera w stronę Rosji” – mówi w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną dr Jędrzej Czerep, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Karolina Wójcicka: Świat przygotowuje się do poważnego kryzysu żywnościowego wywołanego agresją Rosji na Ukrainę. Czy konsekwencje wojny są już w Afryce zauważalne?

dr Jędrzej Czerep: Mamy do czynienia z lawiną, która schodzi od dłuższego czasu i zagarnia kolejne obszary. Wzrost cen żywności o kilkadziesiąt procent już się wydarzył. Doszło do niego na przestrzeni ostatniego roku w wyniku pandemii i zakłóceń światowych łańcuchów dostaw. Ceny skoczyły jeszcze bardziej, kiedy zaczęło być trudniej o dostawy pszenicy czy innych produktów z Ukrainy i Rosji. Tanim i łatwo dostępnym zbożem ukraińskim swoje zapasy uzupełniały agendy ONZ, czyli np. Światowy Program Żywnościowy, który prowadzi akcje humanitarne w strefach konfliktu i miejscach zagrożonych klęskami głodu, jak Somalia czy Etiopia. Teraz albo zapasy gromadzone przez te organizacje powoli się kończą, albo są uzupełniane droższymi zamiennikami, ale to powoduje, że nie ma już środków na taką działalność, jaka była przewidziana na ten rok. W państwach Afryki Północnej wszechobecna drożyzna przekłada się na zmianę nawyków żywieniowych. Zdrowa, oparta na kaszy pełnowartościowa kuchnia jest wypierana przez jedzenie śmieciowe.

A co z eksportem z innych regionów świata?

Mamy wiele krajów, które wprowadzają ograniczenia eksportowe. Na przykład Indie, jeden z największych producentów żywności, zakazał eksportu swojej pszenicy, co znowu uderzyło przede wszystkim w Bliski Wschód i Afrykę. Jeśli Indie, które są największym na świecie eksporterem ryżu, nałożą ograniczenia również na ten produkt, będzie to kolejne wielkie uderzenie. Cała Afryka Zachodnia stoi na ryżu jako podstawowym pożywieniu. Pamiętajmy, że narażone na kryzys są szczególnie te państwa, które są uzależnione od importu żywności. Same nie produkują jej wystarczająco na własne potrzeby, bo nie mają takich warunków klimatycznych lub po prostu zostały w przeszłości przytłoczone zalewem importowanej taniej żywności ze świata. Niezbędne będą strukturalne zmiany, które pozwolą zwiększyć produkcję na własne potrzeby. Liderem w takich procesach jest np. Nigeria, która doszła w ciągu paru ostatnich lat do samowystarczalności żywnościowej. Tego nie da się jednak zrobić ot tak. To nie jest działanie doraźne, tylko długoterminowe, którego efekty zobaczymy za 5-10 lat.