„Bój się Boga”. Tomasz Kammel zaliczył niewiarygodną wpadkę w „Pytaniu na śniadanie”, widzowie byli pewni, że się przesłyszeli

Tomasz Kammel jest prezenterem z wieloletnim doświadczeniem. Od dawna prowadzi „Pytanie na śniadanie”. Ma na tyle duże umiejętności i wiedzę, że jakiś czas temu zdecydował się nawet na prowadzenie szkoleń z zakresu wystąpień publicznych. Nawet on nie może jednak całkowicie wystrzec się wpadek.

Te szczególnie łatwo przydarzają się w trakcie transmisji na żywo, bo nie ma czasu na wycięcie błędu w montażu. Czasem zresztą prowadzący są w trakcie takich show tak zaaferowani i skupieni, że sami nie wychwytują przejęzyczeń. Tak było właśnie w przypadku Kammela.

„Pytanie na śniadanie”: Tomasz Kammel zalicza wpadkę na wizji

W trakcie transmisji ostatniego wydania programu „Pytanie na śniadanie” Tomasz Kammel zaczął mówić o terenach wokół Lublina. Sęk w tym, że opowiadając o nich, użył stwierdzenia „ziemia lublińska”. Jak wiadomo, takie określenie nie istnieje, a poprawną nazwą tych rejonów jest ziemia lubelska.

Prowadzącemu postanowiła to wytknąć jedna z widzek programu, która w tych rejonach mieszka. Właśnie dlatego bardzo dotknęła ją pomyłka prezentera. Postanowiła więc napisać do niego prywatną wiadomość na Instagramie, w której go poprawiła i nieco zganiła.

– Bój się Pan Boga. Nie ma takiej krainy. A na pewno nie ma tam Lublina — sprostowała fanka.

Dodała także, że ziemie te śmiało można nazywać Lubelszczyzną. Przy okazji zaprosiła Tomasza Kammela w swoje rejony. Niewykluczone, że prezenterowi wbije się ta nazwa do głowy, gdy odwiedzi tamte tereny.

„Pytanie na śniadanie”: Tomasz Kammel tłumaczy się z wpadki

Warto zaznaczyć, że prowadzący „Pytania na śniadanie” nie chciał tuszować swojego błędu, bo sam w relacji udostępnił uwagę internautki i jeszcze jej podziękował. Przy okazji postanowił się wytłumaczyć. Jak się okazuje, pomyłka wcale nie wynikała z jego niewiedzy.

Prezenter stwierdził za to, że wpadka jest efektem już szóstego dnia z rzędu w pracy i przemęczenia z tym związanego. Faktycznie, coś może w tym być. W końcu prezenterzy każdego dnia muszą merytorycznie rozmawiać na przeróżne, często trudne tematy, więc po kilku dniach tego typu przejęzyczenia z nieuwagi mogą się zdarzać.