„Andrzej Duda przejdzie do historii. Niech tylko nie opowie kawału…”

Polskiego prezydenta wybieramy z powodów jak najbardziej krajowych, a w sprawach międzynarodowych tylko dajemy mu cokolwiek znaczyć. Nie będzie wielką przesadą powiedzieć, że na chwałę prezydenta Lecha Kaczyńskiego zapracował Putin, atakując Gruzję, a prezydenta Andrzeja Dudy – Putin, atakując Ukrainę.

Prezydent Kwaśniewski bardzo zręcznie przeprowadził sieroty po PRL do XXI w., a jednak, z braku ruskiej wojny, niespecjalnie jest pamiętany z tak poruszającej wypowiedzi, jak ta profetyczna Lecha Kaczyńskiego z 2008 r. o imperialnych zamiarach Rosji. Wypowiedzi zresztą wyszydzanej przez tę część polskiej inteligencji, która ma zwykle dobre intencje, tylko kawałek mózgu zwapniały.

Duda, co by o nim nie mówić, od 24 lutego wysoko trzyma polski i (uwaga!) europejski sztandar. Jeżeli nie ulegnie pokusie opowiedzenia jakiegoś śmiesznego żartu z gatunku „Niemiec, Rusek i Polak…”, w którym ktoś kogoś zje, to przejdzie do historii, bez względu na jego umocowanie w logice pisowskiej złej zmiany.